Niekończąca się opowieść

Biegła, biegła i w trakcie poplątały jej się nogi i wpadła Twarzą wprost do kałuży.

Teraz to już wyglądała jak kompletna ofiara losu. Ciekawe czy Alice ma w gabinecie prysznic?

Leżała tak w kałuży,kiedy nieopodal przechadzał się Mike.

Spojrzał na nią i poszedł dalej Very Happy

Jednak zaraz za Mikem przejeżdżał na swoim odrzutowcu Billy, a w ręku trzymał panierkę Harry'ego, podjechał do Belli i strzelił ją kijem w łeb.

Ta zobaczyła krew i zaczęła unosić się w powietrze, bo człowiek bez krwi jest lżejszy od powietrza.

Obudziła się dopiero w domu. Pierwsze co zobaczyła to przerażenie w oczach Charliego.

- Bella! Bella? Wszystko w porządku?- spytał zaniepokojony
- taaaa. Co się stało?
- wisiałaś na drzewie. Wołałem strożoków żeby Cię ściągnęli!

-o nie jaki wstyd! - płakała Bella - teraz już na pewno napiszą o mnie na Pudelku!

załamana poszła wciągnąć kreskę kozieradki

Ale kiedy tak szła znowu upadła na ziemie. O nie! - pomyślała - nie dam za wygraną. Wstała dzielnie. To nic, że przypominała świt żywych trupów.

Wtedy właśnie po raz pierwszy tak naprawdę zobaczył ją Edward-na haju, potarganą i bez tipsa. To była miłość od pierwszego wejrzenia.

-Boże przecież wyglądam jak komar po kasacji- pomyślała po czym strzepała z policzka trochę kozieradki.
-Edwardzie chcesz trochę?- zapytała wesołym głosem.

-Jasne z chęcią sobie pociągne! - odparł uradowany Edward i podbiegł do niej z szerokim uśmiechem na twarzy.

Wtedy do pokoju Belli wpadł Charlie z karabynem maszynowym i granatem w prawej dłoni - trzymaj się z dala od mojej córki ty pedofilu z przytułka dla bezdomnych!Albo wyciagnę zawleczkę!